Cykl Fortepian Szopena

 

 

Cykl dwunastu obrazów
inspirowanych poematem Norwida FORTEPIAN SZOPENA
(olej, płótno 50x70 cm - autor: Fabian Jałocha, 2007-2009)

 

 

 

 

I

Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku
Pełne, jak Mit,
Blade - jak świt...
- Gdy życia koniec szepce do początku:
"Nie stargam Cię ja - nie! - Ja... u-wydatnię!..."

 

II

Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś... co chwila - co chwila -
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztéry,
Trącając się,
Po dwie - po dwie -
I szemrząc z cicha:
"Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki Mistrz!... że gra... choć - odpycha?"

 

III

Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka - dla swojej białości
Alabastrowej... i wzięcia, i szyku,
I chwiejnych dotknięć - jak strusiowe pióro -
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać - którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto -
Geniuszu... wiecznego Pigmaliona!

 

IV

A w tym...coś grał - i co? zmówił ton - i co? powié -
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi -
A w tym... coś grał - taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiéj,
Jakby starożytna która Cnota
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:

"Odrodziłam się w Niebie
I stały mi się Arfą - wrota,
Wstęgą - ścieżka...
Hostię - przez blade widzę zboże...
Emanuel już mieszka
Na Taborze!"

 

V

I była w tym Polska - od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta tęczą zachwytu -
- Polska -
przemienionych kołodziejów!
Taż sama - zgoła
Złoto-pszczoła...
(Poznał-ci-że-bym ją - na krańcach bytu!...)

VI

I - oto - pieśń skończyłeś - - i już więcéj
Nie oglądam Cię - - jedno - słyszę:
Coś?... jakby spór dziecięcy -
- A to jeszcze kłócą się klawisze
O nie dośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha
Po ośm - po pięć -
Szemrzą:
"począłże grać? czy nas odpycha??..."

 

VII

O Ty! - co jesteś Miłości-profilem,
Któremu na imię
Dopełnienie;
Te - co w sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty - co się w dziejach zowiesz Erą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem:
Duchem i Literą,
I consummatum est...
O! Ty...
Doskonałe-wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój i gdzie?... znak...
Czy w
Fidiaszu? Dawidzie? czy w Szopenie?
Czy w
Eschylesowej scenie?...
Zawsze - zemści się na tobie... Brak
- Piętnem globu tego - niedostatek:
Dopełnienie?... go boli!...
On -
rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się - zadatek!
- Kłos?... gdy dojrzał - jak złoty kometa -
Ledwo że go wiéw ruszy -
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...

 

VIII

Oto patrz - Frydryku!... to - Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa - -
- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo -
Owdzie - patrycjalne domy stare,
Jak
Pospolita-rzecz,
Bruki placów głuche i szare
I Zygmuntowy w chmurze miecz.

 

IX

Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą -
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki:
Po sto - po sto - -
- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę -
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane - -
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął - Twój
fortepian!

 

X

Ten!... co Polskę głosił - od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą hymnem zachwytu -
Polskę - przemienionych kołodziejów:
Ten sam - runął - na bruki - z granitu!
I oto - jak zacna myśl człowieka -
Potérany jest gniéwami ludzi;
Lub -
jak od wieka
Wieków - wszystko, co zbudzi!

I oto - jak ciało Orfeja -
Tysiąc pasji rozdziera go w części;
A każda wyje:
"nie ja!..."
"Nie ja!"
- zębami chrzęści -

 

*

Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując:
"Ciesz się późny wnuku!...
Jękły głuche kamienie -
Ideał sięgnął bruku - - "

.............................................

 

POST SCRIPTUM

...Dwa mnie gnały

Płomienie -

Jeden biały,

A drugi w sine, w krwawe cienie.

Ten, co jest w krwawe cienie, znika,

Ten, co biały, z wnętrza się odmyka:

I jak narcyzu gwiazda cicha,

I jak listu obsłona,

Kiedy pieczęć stopiona,

I jak biała postać, kiedy wzdycha,

Załamawszy ramiona,

I jak błyskawica rozpłyniona -

Tak się rozjaśnia płomień ów i kielich kwiatu.

- A ta osłona rozwinięta,

Ten biały kształt, tęsknotą wykradziony światu,

Co wyrzucił rączęta

Nad rumieńcem skronie zapalone...

A ta myśl, czyli postać - nie wiem - jedność bytu,

A to razem skończone, razem nieskończone,

Z ziemi k'niebu idące, i niebios błękitu

Na równiny zielone...

To kolebka - to truna!

Nie - pokąd milczą, w słupie szumiącego drzewa,

Lecz gdy owa odpłacze, a pierwsza odśpiewa

Cało-struna!...

 

                          (C.N. - Zwolon III)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

 

 

 

IMPULSY do powstania cyklu obrazów "Fortepian Szopena z postscriptum" (na stronie Norwid Chrześcijanin)